Nie wszystkie ekranizacje lektur szkolnych zakończyły się w ostatnich 35 latach sukcesem, o niektórych wolelibyśmy wręcz nie pamiętać. A jednak wiadomość, że „Lalka” zostanie zekranizowana na nowo (a jak dobrze pójdzie, nawet dwukrotnie!), przebiła się na internetowych portalach i forach. I nie trzeba było do tego klikbajtowych tytułów.
Jedną ekranizację, w reżyserii Macieja Kawalskiego (i to od razu w dwóch wersjach, filmowej i serialowej), przygotowuje TVP. W roli Wokulskiego – Marcin Dorociński, Izabeli Łęckiej – Kamila Urzędowska, czyli Jagna z animowano-aktorskiej wersji „Chłopów”. A Rzeckiego –
i to jest chyba informacja najbardziej sensacyjna – zagra powracający po latach do aktorstwa Marek Kondrat.
Swoją wersję (serialową) zasygnalizował też Netflix. I choć wydaje się to zbyt piękne, by było prawdziwe, zdjęcia do obu produkcji miałyby ruszyć już te w wakacje!
Jest coś takiego w „Lalce” (może chodzi o magiczny pył wszelkiej arcydzielności?), że choć współczesny licealista nie zakocha się w niej pewnie od pierwszego wejrzenia, to powieść ta jest konstrukcją na tyle pojemną, że wielu czytelników wielbi ją do dziś ze szczerego serca. I każdy, czy to uczeni literaturoznawcy, czy zwykli zjadacze chleba, ma do tego jakieś inne, własne, uzasadnione powody.
Swoje zdradza w najnowszym numerze „Książek” (dostępnym od wczoraj) Ryszard Koziołek, proponując filmową „Lalkę” skrajnie pesymistyczną, podejrzliwą wobec ludzkiej natury oraz systemów politycznych, które usiłują pożenić chciwość jednostki, tę sprężynę naszych ambicji, z wolnością ogółu. Na drugim biegunie kapitalistycznego indywidualizmu, który sam z siebie żadnego społeczeństwa nie wytworzy, stałby, według Koziołka, republikański terror. A więc marzenie, by przemocą nauczyć ludzi, jak żyć z ludźmi.
Prof. Koziołek podkreśla też, że Prus wystawił na ciężką – i zakończoną niepomyślnie – próbę główne utopie swego czasu, w tym scjentystyczną. Ciężko o tym wszystkim nie pomyśleć, podglądając newsy o burzliwym rozwodzie Trumpa i Muska.
Jeśli powstanie „Lalka” dystrybuowana przez największą światową platformę streamingową, będzie to kolejna próba, by sprzedać światu arcydzieło Prusa. Ale po raz pierwszy przejdzie ono chrzest w ogniu globalnego cyberkapitalizmu. Dotychczasowe walki o światową sławę „Lalki” zakończyły się połowicznym sukcesem. Anglojęzyczne elity przyjmowały ją dotąd z uprzejmą aprobatą, ale studenci na światowych uczelniach nadal od Prusa wolą Zolę i Tołstoja.
O Pedro Pascalu w roli Wokulskiego – nadałby się! – mogę tylko pomarzyć (choć AI zapewne pomogłaby mówić mu po polsku płynnie i bez akcentu). Ale wolałbym, żeby Prusowi nie wyświadczono niedźwiedziej przysługi, polegającej na sprowadzeniu gęstej od znaczeń „Lalki” jedynie do wystawnego melodramatu.
Tak postąpił niedawno Netflix z „Lampartem” Lampedusy, powieścią poniekąd do „Lalki” równoległą, opowiadającą o narodzinach nowoczesności z ducha kapitalizmu. „Lampartowi”, konserwatywnemu, ale też na swój sposób drapieżnemu i nie mniej niż „Lalka” pesymistycznemu, cyberkapitalizm wyrwał kły i pazury. Z arcydzieła został niekończący się pokaz instagramowych kadrów. A aktorzy z wielkim trudem usprawiedliwiali swoją w nich obecność.
Żyjemy w czasach skomplikowanych i niebezpiecznych, obawiamy się wielu rzeczy, z jakimś wielkim wybuchem przemocy na czele. Trudno o tym wszystkim zapomnieć nawet w wakacje.
A zatem, choć
w numerze wakacyjnym „Książek” doradzamy, by nie odmawiać sobie przyjemności plotkowania (zwłaszcza że ma wiele społecznie doniosłych zalet), piszemy też o plemienności w jej odmianie cyfrowej, rozważając, czy da się jej użyć tak, by „posłużyła znowu na ratunek ludzi”. A także o tym, jak walec rewolucji cyfrowej przetoczył się przez naszą wiedzę, odmieniając jej rozumienie i waloryzowanie, o robieniu dobrej prasy bardzo złym ludziom (od kuchni!) i o tym, o czym się śni w dyktaturze.
W nowym numerze znajdziecie też
rozmowę Michała Nogasia z tegorocznym laureatem Pulitzera, Percivalem Everettem, który sięgnął po „Przygody Hucka Finna”, klasyczną amerykańską powieść, i opowiedział ją na nowo z perspektywy towarzysza tytułowego bohatera, czarnego niewolnika.
Choć poprosiliśmy ośmioro znakomitych pisarek i pisarzy o zarekomendowanie Państwu wakacyjnych lektur, nie sugerowaliśmy, by koniecznie były tylko łatwe i przyjemne. O dozie niezbędnego wam eskapizmu zadecydujcie sami.
Łatwa i przyjemna nie jest z pewnością
nowa powieść autorki światowego bestsellera „Dziewczyna z konbini” polecana przez Paulinę Reiter z „Wysokich Obcasów”.
Mamy nadzieję, że gdy wszyscy będziemy odpoczywać na plażach, w różnych miejscach w Polsce dwie ekipy dwóch „Lalek” będą harować w pocie czoła. To miło nic nie robić, gdy ktoś inny pracuje. Natomiast jeśli chcecie spędzić urlop bardziej aktywnie, a kochacie książki, muzykę, sztukę -
podsuwamy tutaj kilka pomysłów.A jak dobrze pójdzie, może zobaczymy przynajmniej jedną uszytą na nasze czasy „Lalkę”.
.