W końcówce czerwca, jeśli jest się rodzicem, nie da się nie rozmawiać o ocenach na koniec roku. Choć chyba najlepiej opisanym tematem są świadectwa z czerwonymi paskami, to przecież one są zarezerwowane - tak jak podium w zawodach - dla mniejszości. Większość - uczniów i ich rodziców - musi się zadowolić ich brakiem. I to zadowolenie bywa całkiem szczere.
Tak jak zadowolona była matka licealisty Jasia, który popoprawiał kolejne sprawdziany z matematyki, wylizał się w ostatniej chwili z zagrożenia jedynką i zdał do następnej klasy. Radość z czerwonego paska na świadectwie może być niczym przy tej z braku jedynki. Sukces? Oczywiście!
Inna licealistka, nazwijmy ją Kasia, rok szkolny skończyła spokojnie, bo nie była zagrożona jedynką z żadnego przedmiotu. Jej mama, choć poprzeczkę postawiłaby córce wyżej, słuchając historii o Jasiu, uznała, że nie pozostaje jej nic innego, jak docenić córkę za brak zagrożeń. I w piątek pogratuluje świadectwa, na którym są dwójki.
Pytanie, czy gratulować trójki z języka polskiego licealistce Zuzi. Miała być dwójka, bo średnia ocen w drugim semestrze nie pozostawiała żadnych złudzeń. Okazało się, że polonistka chyba nie ogarnia matematyki i tylko ona wie, jak liczyła, że się trójki doliczyła. Dziecko szczęśliwe. A rodzice uczą się od polonistki, że to nie średnia ocen jest w szkole najważniejsza.