Jeszcze rano,
gdy rozeszła się informacja o zawieszeniu broni w konflikcie Izrael-Iran, w który zaangażowały się Stany Zjednoczone, liczyliśmy, że świat na chwile odpocznie. Nadzieja okazała się złudna: doszło do "całkowitego naruszenia" rozejmu przez Iran, więc
Izrael zapowiedział, że "będzie kontynuował ataki". A co na to Donald Trump? Odpowiedział, że Izrael i Iran “nie wiedzą, k****, co robią”.
Każda godzina przynosi nowe rewelacje, więc uciekam w to, co daje mi poczucie bezpieczeństwa i stabilności — książki. Teraz sięgnę po “Jamesa”, za którego Percival Everett dostał Pulitzera.
W rozmowie z Michałem Nogasiem
amerykański pisarz opowiedział, jak wpadł na pomysł napisania tej inspirowanej Twainem książki. “Grałem w tenisa. Fatalnie zaserwowałem, to było dzikie, nieprzemyślane uderzenie. Patrzyłem, jak piłka opuszcza kort, leci dalej i nagle – bez żadnego konkretnego powodu – dopadła mnie myśl: czy ktoś kiedykolwiek opowiedział historię Huckleberry’ego Finna z punktu widzenia Jima? To od tego wszystko się zaczęło” - mówi Everett.
Jesteśmy przy tenisie, polecam więc
wywiad z psycholożką sportu, która pracuje z Igą Świątek. Darię Abramowicz trudno namówić na rozmowę, udało się Radkowi Leniarskiemu. Na krótko przed Wimbledonem zapytał m.in. o formę emocjonalną Świątek, która w tym sezonie nie wygrała żadnego turnieju. “Tenis jest wymagający, a będzie jeszcze bardziej. Wydłużające się mecze, turnieje, ich coraz większa liczba, coraz szybsza gra. To wszystko oczywiście obciąża” - mówi Abramowicz.
Idze Świątek życzę sukcesów, tak jak Sławoszowi Uznańskiemu-Wiśniewskiemu,
za którego lot w kosmos wszyscy trzymają kciuki. Start planowany jest na środę, na godz. 8.31 polskiego czasu. Wcześniej warto przeczytać
relację z Florydy Piotra Cieślińskiego.
Na koniec dnia kącik humorystyczny.
A w nim turyści w pogoni za zdjęciem. Jeden delikwent wpadł na trzystuletni obraz w Galerii Uffizi we Florencji, inny, w Palazzo Maffei w Weronie, zniszczył replikę krzesła van Gogha. "To by było zabawne, gdyby nie fakt, że się wydarzyło" - podsumowała dyrektorka Palazzo Maffei, co pasuje też do słów prezydenta USA z początku tego tekstu. I tak w kółko.