W marcu produkcja przetwórcza urosła aż o 3,5 proc. miesiąc do miesiąca, najwięcej od października 2021 r. Trend jest mocny, średnia trzymiesięczna wynosi 1,7 proc. To wszystko sprawiło, że w ujęciu rok do roku zanotowany został mały plusik. Wygląda to jak długo wyczekiwany początek cyklicznego ożywienia, choć raczej należałoby mówić o odbiciu od dna.
Mocne są dane produkcyjne dla sektora motoryzacyjnego. Wzrost w ciągu miesiąca wyniósł 8,1 proc., a rok do roku 1,5 proc. Jest to napędzane przez przyspieszenie produkcji samochodów elektrycznych, w tym w dużej mierze prawdopodobnie hybrydowych (widać to po danych o rejestracjach nowych pojazdów). Sama produkcja baterii elektrycznych i akumulatorów zwiększyła się w marcu aż o 13 proc. miesiąc do miesiąca i 43 proc. rok do roku. Jest to w istotnym stopniu związane z regulacyjnym obowiązkiem zwiększenia udziału aut z niską emisją, koncerny muszą je wręcz wpychać na rynek. Możliwe jest również, że pojawiają się pierwsze sygnały wzrostu popytu klientów w Unii Europejskiej, choć twarde dane o rejestracjach nowych pojazdów ogółem są wciąż mizerne.
Ważnym sygnałem jest mocny wzrost produkcji maszyn i urządzeń, który nastąpił po roku stagnacji w tej dziedzinie. W ujęciu miesięcznym produkcja maszyn wzrosła o 4,4 proc., a jej roczny spadek został zredukowany do zaledwie 0,1 proc. Znacząco zwiększyła się np. produkcja ręcznych narzędzi mechanicznych. To może być sygnał rosnącego popytu ze strony sektora budowlanego. Zwiększyła się również produkcja maszyn dla metalurgii, obróbki metali, dla sektora papierniczego, a także turbin dla energetyki. Wszystkie te dane mogą sugerować, że zaczynają stopniowo ożywać inwestycje przedsiębiorstw w Europie. Jest to teza, którą dwa miesiące temu w rozmowie z PB postawił prezes Siemens Polska Maciej Zieliński.
Oczywiście wisi w powietrzu pytanie, czy poprawa w niemieckim przetwórstwie nie jest tylko efektem wyprzedzania zakupów przez amerykańskich klientów. Dane ze Stanów Zjednoczonych wskazują na gigantyczny wzrost importu do tego kraju w pierwszym kwartale wskutek zabezpieczenia dostaw przed wprowadzeniem ceł. Część tego popytu na pewno została zrealizowana w niemieckich fabrykach.
I rzeczywiście widać przejawy takich nagłych zakupów w niemieckich danych produkcyjnych. Skokowo zwiększyła się np. produkcja w Niemczech farmaceutyków, co do których Amerykanie zapowiadali bardzo wysokie cła. Na razie ich jeszcze nie wprowadzili, ale amerykańscy klienci mocno zwiększali zakupy w marcu.
Ale wiele wskazuje, że wojna celna nie była głównym powodem wzrostu produkcji w Niemczech. Widać to po danych handlowych. Niemiecki eksport ogółem wzrósł w marcu o 1,1 proc. miesiąc do miesiąca, eksport do USA o 2,4 proc., a eksport do krajów Unii Europejskiej o 3,1 proc. Nie wygląda na to, by USA jakoś bardzo się wyróżniały. Co ciekawe, wyróżniają się Chiny, do których eksport wzrósł aż o 10 proc. (a to są wszystko dane po oczyszczeniu z sezonowości).
Natomiast tezę o jakimś poważniejszym ożywieniu niemieckiej gospodarki na razie trzeba trzymać w odwodzie. W stagnacji znajdują się cały czas wolumeny przejazdów towarowych po niemieckich drogach, co widać po danych z systemu opłat publikowanych przez urząd statystyczny Destatis. W kwietniu (dane są publikowane co tydzień) wolumen przejazdów spadł o 0,3 proc. rok do roku. Ten wskaźnik jest zmienny, ale trend jest stagnacyjny i nie widać jego przełamania. Poprzednie wyraźne ożywienie w niemieckim przemyśle, w 2016 r., było widoczne zarówno w fabrykach, jak i na drogach. To obecne jeszcze na drogi nie wjechało.